Tuesday, January 29, 2013

Rozdział 2


________________________________________________________
Lise
________________________________________________________

Skuliłam się w ławce, próbując uniknąć kontaktu wzrokowego z nauczycielem. Tym samym, który dzisiaj widział mnie w samym ręczniku w misie! Tym samym, z którym będę codziennie widywać się na zajęciach z polskiego! Czułam, jakby w moim brzuchu latało pełno motyli. Wodziłam wzrokiem po całej klasie, co chwile sprawdzając godzinę w telefonie. Zostało kilka minut do dzwonka, lecz ja wciąż się denerwowałam. Nawet nie zwracałam uwagi na wszystkie dziewczyny, śliniące się do "pana profesora". Myślałam tylko o tym, jak się stąd wydostać.

Nawet nie zauważyłam kiedy zadzwonił dzwonek.

Wszyscy wyszli. Zostałam tylko ja i on. Już miałam się zerwać i wybiec z klasy jak najszybciej, lecz coś mnie powstrzymało.
Jego czarne oczy wpatrzone były we mnie. Przyciągały mnie do niego. Nie wiedziałam dokładnie co oznacza to spojrzenie, ale czułam, że powinnam zostać. Podeszłam do niego i spróbowałam się uśmiechnąć. Niestety nie wyszło.

- Proszę pana... - powiedziałam niepewnie - Przepraszam za spóźnienie. Trochę się zapomniałyśmy z przyjaciółką.

- Nic się nie stało - jego głos był ciepły i przyjemny dla uszu - Każdemu może się zdarzyć.

Uśmiechnął się, a mi prawie serce stanęło. Zapomniałam o całym świecie i również się uśmiechnęłam. Miałam wrażenie, że jest mi taki bliski, a przecież go nie znałam. W mojej głowie powstał obraz, jak mnie obejmuje, a ja wtulam się w ofiarowane ciepło. Mężczyzna wodzi ustami po mojej szyi, obdarowując mnie delikatnymi pocałunkami. Potem stają się dłuższe, bardziej namiętne. Ja rozkoszuję się każdą chwilą spędzoną z nim. Jego zazwyczaj czarne ponure oczy, tym razem śmiały się.
Tak jakby to było dalekie wspomnienie...

- Lise - zatrzymał mnie, gdy już miałam wychodzić.

- Słucham? - czułam, jak się rumienię. Słyszałam bicie mojego serca, a reszta świata była za mgłą.

Bum-bum.
Bum-bum.

- Na następny raz nie używaj telefonu na lekcji - mrugnął okiem, a ja powróciłam do rzeczywistości.

- Mhm - przełknęłam ślinę i wyszłam z klasy. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie, aby nie upaść. Stałam chwilę pod klasą, słuchając głębokich oddechów mężczyzny. Wstałam, po czym znowu skuliłam się pod drzwiami. Zadzwonił telefon, odebrał.

- No mów - powiedział szeptem - Tak, miałem z nią lekcje. Jej oczy były takie same, jak kiedyś... - głos mu się załamał - Wiem tylko, że pracuje w South Shitz. A tak, tak. Masz rację.  Je ne laisserai rien lui arriver, vous savez. Il est sûr. Comme vous allez apprendre quelque chose, appelez-moi. Tout simplement pas dans la salle de classe. Et maintenant, je dois y aller, bye - usłyszałam, jak mężczyzna bierze kluczyki do ręki i idzie w stronę drzwi. Szybko wstałam i ukryłam się we wgłębieniu między dwoma ścianami. Mogłam się tylko modlić, żeby nie szedł w tę stronę. Nauczyciel wyszedł, a ja odetchnęłam z ulgą.

Na korytarzu było pusto, ponieważ kolejna lekcja się już zaczęła. Na szczęście moja grupa ma teraz zastępstwo z panią Martin, która nigdy nie sprawdza obecności. Poszłam do swojego pokoju, w którym już siedziała przy biurku Ali. Rzuciłam się na łóżko, oddychając głęboko.

- Dlaczego Conner cię przetrzymał? - spytała moja rudowłosa przyjaciółka.

- Że kto? - powiedziałam, zdezorientowana. Podniosłam się, a potem znów opadłam na łóżko. Nie mogłam przestać myśleć o tej rozmowie. Ciekawe kto dzwonił? Od kiedy nauczyciele wdż tak dobrze mówią po francusku? Rozumiem, mogą się uczyć, ale i akcent, i wymowa były zbyt idealne, żebym w to uwierzyła. Kim jest ta uczennica, o której rozmawiał? Musi pracować w South Shitz i być z mojej klasy, bo tylko nasza miała z nim lekcję. Pracują tam tylko dwie dziewczyny; ja i Pery Jackson. Ale to niemożliwe, żebym to była ja. Prawda?
Sama nie byłam tego taka pewna.
Dobra, muszę to sobie spokojnie poukładać, kiedy będę sama. A teraz powinnam wrócić do rzeczywistości,  czyli do Alisson, która niecierpliwie macha mi ręką przed oczyma.

- Pan Conner, jeśli wolisz. Nasz nowy nauczyciel, halo? Ziemia do Lise!

- Chodziło o nasze spóźnienie, o nic więcej, nie przejmuj się tym - powiedziałam trochę za szybko niż powinnam.

- Widzę, że jakiś romansik się szykuje - powiedziała z łobuzerskim uśmieszkiem, a chwilę potem poduszka przeleciała jej nad głową - Nie trafiłaś, ciamajdo!

- Sama jesteś ciamajda!

- Ale mi dogryzłaś, tylko na tyle cię stać, młoda? - spytała wyzywająco.

- Rudzielec!

- Cicho, ostrzegam cię - syknęła na mnie i rzuciła się na łóżko. Zaczęłam ją gilgotać. Po wygranej przez nią bitwie na poduszki, razem wybuchnęłyśmy śmiechem - Ha! Może i jestem ruda, ale lepiej ze mną nie zadzierać - uśmiechnęła się.

- Ty to lepiej leć do swojego Noel'a - powiedziałam i odwzajemniłam jej gest.

- A żebyś wiedziała!

Umówiła się z nim w stołówce o 14:30, a była 14:20. Zanim wyszła, rozczesała włosy szczotką i pomalowała usta morelową szminką.

- Całuśnie - mruknęła, robiąc dzióbek.

Pożegnałyśmy się w bardzo dobrych humorach. Kiedy przyjaciółka opuściła pokój, poczułam się dziwnie. Teraz miałam czas wszystko przemyśleć, a pustka w mojej głowie wcale nie chciała zniknąć. Postanowiłam się przespać. Nastawiłam budzik na 15:00, żeby zdążyć na zajęcia z matematyki. Zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy Morfeusza...

Saturday, January 26, 2013

Rozdział 1

______________________________________________________

Lise
______________________________________________________

- Widziałaś go już? - spytała Alisson ukazując swoje zęby w szerokim uśmiechu.

- Nie - przewróciłam oczami - nie widziałam. Ale powoli staje się to irytujące. Wszystkie dziewczyny zaczęły zdobywać dobre stopnie, żeby zrobić na nim wrażenie. Dziwne, nie uważasz?

Zaczęła trzepotać rzęsami i rozglądać się na boki.

- Co ty robisz? - spytałam.

- Teraz przecież nauczyciele sprawdzają pokoje uczniów, czy już wstali - powiedziała szybko tonem, jakby to było oczywiste. Popatrzyłam się na nią z politowaniem.

- No co? Podobno jest piękny. Amy widziała go, jak szła do pokoju nauczycielskiego odnieść dziennik! Ale jej zazdroszczę - zrobiła naburmuszona minę - Ale i tak to my będziemy górą, bo ma uczyć podobno tylko drugoklasistów! - prawie zakrztusiła się powietrzem.

- A ty jak zwykle mnie nie słuchasz... - mrunkęłam pod nosem. Przeczesałam niedbale ręką po ciemnobrązowych włosach i wyszłam z pokoju.

Czasami zastanawiam się, czy kogoś w ogóle tutaj obchodzę. Jedno większe zdarzenie, a nawet moja najlepsza przyjaciółka o mnie zapomina. Mnie oczywiście też zaciekawił ten nowy nauczyciel, ale bez przesady. Nawet jakby był młody, to i tak nic by z tego nie wyszło. W kodeksie szkolnym wyraźnie zakazują spotykania się z nauczycielami.

Westchnęłam i postanowiłam wziąć prysznic przed pierwszą lekcją. Poszłam do jednej z wyremontowanych łazienek, rozebrałam się i wskoczyłam do kabiny. Rozkoszowałam się gorącymi strumieniami wody, spływającymi po moim ciele. Po piętnastu minutach zakręciłam wodę, wyskoczyłam spod prysznica i owinęłam się moim różowym ręcznikiem w misie. Zaczęłam suszyć włosy. Mruczałam sobie pod nosem piosenkę "Ron Pope - Drop in the ocean".

- Jezu! - krzyknął ktoś za mną chwilę potem. Odwróciłam się gwałtwonie, a ręcznik lekko zsunął mi się z ramion. Szybko go poprawiłam.

Chłopak miał czarne włosy sięgające prawie ramion. Był ode mnie wyższy o głowę, a jego umięśniona klata skryta była pod przezroczystym białym podkoszulkiem. Miał ciemne, seksowne spojrzenie. Jego lekki zarost podkreślał męskość i nutkę tajemniczości. W ręce trzymał ręcznik i jakiś szampon.

Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć. Po chwili znów je zamknął. W tej samej chwili zdałam sobie sprawę, że patrzę się na niego od dłuższej chwili, więc postanowiłam coś powiedzieć. W efekcie udało mi się wydukać jakieś niezrozumiałe słowo.

Był to pewnie jakiś nowy uczeń w akademiku. Co jak co, ale musiałam przyznać, że zauroczył mnie swoim wyglądem.

- Przepraszam - powiedział powoli i nie spuszczając mnie z oczu podmienił szampon, którym umyłam włosy z tym, który trzymał w ręce - Pomyliłem szampony - uśmiechnął się nieśmiało i pospiesznie wyszedł z łazienki.

Dopiero po 5 minutach wyszłam z osłupienia. Co to w ogóle było?! Ten chłopak...

Powąchałam swoje włosy i zrobiłam zdziwioną minę.

Tak jak myślałam. To nie był mój szampon, ale włosy były miękkie jak nigdy i pachniały świeżą cytryną. Nawet można powiedzieć... uroczo.

Spojrzałam w lustro, uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam z łazienki na korytarz. Chwilę potem byłam już w pokoju moim i Alisson. Zostało mi pół godziny do rozpoczęcia zajęć.

Ubrałam obcisłe dżinsy i włożyłam w nie czerwono-czarną koszule w kratkę. Do tego dorzuciłam pasek i pożyczyłam od Ali czarne vansy. Przejechałam po rzęsach czarnym tuszem, a usta pomalowałam bezbarwnym błyszczykiem. Lekko kręcone włosy rozpuściłam, aby delikatnie opadały na plecy. Do końcowego efektu ubrałam kilka branzaletek na rękę.

Chwilę potem do pokoju weszła moja współlokatorka, żegnając się w progu z kapitanem drużyny football'owej.

- Pa - powiedziała, uśmiechając się uwodzicielsko. Noel szepnął jej coś do ucha, a ona zaśmiała się. Kiedy w końcu się pożegnali, zamknęła drzwi i westchnęła - Jakie to życie jest piękne!

- Od kiedy właściwie chodzisz z Noel'em? - spytałam podejrzliwie.

- Nie chodzę - powiedziała. Zrobiłam pytającą minę - Jeszcze... - dodała po chwili z promiennym uśmiechem na twarzy.

- A co z tym twoim nowym nauczycielem? - droczyłam się z nią.

- Zostawię go dla ciebie - zaśmiała się beztrosko i wzięła do ręki czarną torbę - Gotowa? - spytała.

- Już od dawna, to ty się tak guzdrzesz - odparłam i zarzuciłam swoją torbę na ramię.

Wyszłyśmy na korytarz.

Pusto. Za pusto. Lekcje zaczynały się o 13:00. Spojrzałam na zegarek i rzuciłam się biegiem w stronę klasy. Moja przyjaciółka pobiegła za mną, stukając obcasami o białe płytki.

13:04

Może nie jest jeszcze za późno. Przyspieszyłam i minutę potem byłam pod klasą. Poczekałam na Ali, a gdy w końcu udało jej się dojść, wbiegłyśmy do klasy.

- Przepraszam za spóźnienie - powiedziałam i usiadłam w ławce. Ali zrobiła to samo. Jak najszybciej się wypakowałyśmy i wtedy go zobaczyłam.

To był on.
Nowy nauczyciel.
Ten, którego już widziałam.
Dzisiaj.
W łazience.

Wednesday, January 23, 2013

Prolog



Witam. Mam na imię Basia i mam 14 lat. A teraz konkrety... :) 

Blog "My Story For You" będzie opowiadał historię dziewczyny z akademika. W szkole pojawia się nowy nauczyciel. Seksowny, tajemniczy i nieziemsko przystojny. Nastolatka czuje, że mężczyzna coś ukrywa, więc postanawia go śledzić. Robiąc to, odkrywa jego długą i szokującą historię. 

Jeśli jesteście ciekawi, to zapraszam do czytania :) A teraz czas napisać pierwszy rozdział, życzcie mi powodzenia :)